Verius Verius
1184
BLOG

Dlaczego referendum już jest nieważne

Verius Verius Polityka Obserwuj notkę 6

Miało być ratunkiem dla Bronisława Komorowskiego a okazało się ostatecznie "zgniłym jajem" podrzuconym nie tylko nowemu prezydentowi, ale także całej klasie politycznej, włącznie z PO.  Osobny tekst można poświęcić krytyce arogancji byłego prezydenta i jego otoczenia, jeśli wierzyli, że taki "chwyt" przekona do niego wyborców Pawła Kukiza. O oderwaniu od rzeczywistości i totalnej ignorancji sztabowców byłego prezydenta powiedziano już wiele. Jawne ośmieszanie instytucji referendum i potraktowanie go jak narzędzia marketingu politycznego nie mogło zrobić pozytywnego wrażenia na żadnej części społeczeństwa i pokazał to wynik wyborów.

Długo widać było, że w zasadzie wszyscy, poza ruchem Kukiza, nie mają pojęcia co z tym fantem zrobić. Paweł Kukiz zresztą również nie powinien być zadowolony z takiego przebiegu zdarzeń, bo nawet głos obywateli na "tak" w sprawie JOW-ów nie przesądza niczego. A już dziś wiemy, że referendum w ogóle nie przesądzi niczego, bo będzie nieważne z powodu braku frekwencji. Spowoduje to zapewne odsunięcie kwestii dyskusji nad JOW-ami na dalszy plan i bardzo trudno będzie ją po takiej porażce znów postawić w centrum politycznej debaty. I wcale nikomu nie zależy na tym, aby było inaczej. Kampania referendalna zupełnie nie trafia do wyborców w formie odseparowanej od kampanii przed wyborami parlamentarnymi, a stanowisko partii w kwestii poszczególnych pytań jest im nieznane lub znane fragmentarycznie. W zasadzie skonstatować można, że poza próbą wpisania dyskusji nad pytaniami referendum w bieżącą walkę polityczną, partie najchętniej w ogóle nie zajmowałyby się tą kwestią. I spotykają tutaj życzliwość ze strony wyborców, a w zasadzie życzliwe milczenie, bo wyborców to referendum po prostu nie interesuje. Krótka sonda wśród moich znajomych i rodziny pokazuje, że frekwencja może być totalną katastrofą. Nie trzeba zresztą przeprowadzać żadnych sond, by się tego spodziewać. Według moich obserwacji wyróżnić można dwie grupy: jedni nie pójdą na referendum bo ich to nie interesuje (wciąż większość Polaków nie zna nawet treści pytań!), a ci, którzy interesują się polityką na tyle, by pytania znać, nie pójdą w wyniku przemyślanej decyzji.

W mediach fakt nieprecyzyjności pytań i możliwej różnej interpretacji wyników w przypadku ważności referendum, traktuje się jako wynik pośpiesznego działania prezydenckiego otoczenia po przegranej Bronisława Komorowskiego w pierwszej turze wyborów. Warto jednak zadać sobie pytanie, czy przypadkiem nie było to działanie przemyślane, na wypadek gdyby referendum było ważne? Jego głównym celem nie było przecież wprowadzanie wiążących zmian. W otoczeniu byłego prezydenta nikt jeszcze wtedy nie rozumiał, że wyborcy Kukiza głosowali przeciw całemu systemowi partyjnemu a nie za JOW-ami, co do których świadomość Polaków jest niewielka (i chyba nikt za bardzo ich z tego stanu nieświadomości wyrywać nie chce).

Fakt braku ożywionej debaty nad referendalnymi pytaniami, pokazuje pewność środowisk politycznych, że referendum będzie nieważne. Gdyby liczono na jego efektywność (nawet w formie doradczej), w mediach powinna właśnie trwać wielka batalia polityczna i co najmniej kilka mocno finansowanych kampanii budujących świadomość obywateli w kwestii stawianych w referendum pytań (tych dwóch, które wciąż są teoretycznie ważne). Oba pytania dotyczą bowiem kwestii, które istotnie wpływałyby na funkcjonowanie systemu politycznego. W zasadzie chyba jedynym czynnikiem motywującym partie do przedstawiania swojego stanowiska w sprawie referendum jest obawa, że inni mogliby znaleźć jakiś sposób na jego polityczne wykorzystanie, wyróżnić się, ugrać coś na niemrawości pozostałych. Doskonałym tego obrazkiem stali się ostatnio politycy SLD, którzy jednocześnie prowadząc kampanie referendalną, ubrani w koszulki "STOP JOW-om" deklarowali, że ich zdaniem referendum nie będzie miało frekwencji. Najsprytniej jak dotąd kwestię referendum rozgrywa PiS, któremu udało się narzucić swoją narrację i przyciągnąć uwagę opinii publicznej propozycją dodania trzech pytań, które faktycznie wywoływały wcześniej ożywione emocje wśród Polaków.

Oczywiście referendum odbędzie się, a próba jego odwołania, choć z wszech miar sensowna z obiektywnego punktu widzenia, byłaby zupełnie niekorzystna politycznie dla nowego prezydenta. Odwołanie możliwości uczestnictwa Polaków w akcie demokracji bezpośredniej, nawet jeśli po cichu uznawane przez większość obserwatorów za logiczne przy takiej jego formie, łatwo mogłoby stać się pałką do bicia Andrzeja Dudy po głowie, z czego chętnie skorzystaliby polityczni oponenci (dodatkowo pojawiają się różne interpretacje co do tego, czy prawidłowo zarządzone referendum w ogóle można odwołać). Martwi niestety fakt takiego poniżenia instytucji referendum, bo jego niechybna klęska frekwencyjna może być wykorzystywana w przyszłości jako argument za tym, że Polacy nie dorośli do demokracji bezpośredniej. 

Verius
O mnie Verius

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka